Kiedy po przeczytaniu notki poniżej andsol poddał w wątpliwość zawartą w niej krótką wiadomość, ja, mimo zapewnień, że nie mam czasu, puściłam gugle w ruch. Znalazłam wiele, bardzo wiele interesujących informacji i nawet zaświtała mi myśl, że może warto zrobić z tego jakieś podsumowanie i wrzucić je tutaj, ale muszę przyznać, że z każdą minutą ogarniało mnie coraz większe zniechęcenie. Mogę bowiem podsumować jedynie opracowania opracowań z opracowań. Dostęp do prac analizujących źródła mam bardzo utrudniony.
Dlaczego utrudniony? Nie jestem studentką. Nie jestem pracownicą naukową. Nie mam nadmiaru gotówki. Jednym słowem - nie mam dostępu do treści wielu artykułów. Mogę sobie co najwyżej przeczytać tytuł, autora i krótki opis. Mogę też przeczytać prace tych, którzy mają dostęp, przeczytali i przekazują dalej. Piąta woda po kisielu jednym słowem.
Doprawdy nie wiem, skąd ta elitarność dostępu do publikacji naukowych. Owszem, kiedy publikacje te były wydawane wyłącznie na papierze, ograniczony dostęp szerokiej publiczności był zrozumiały. Ale teraz? Dlaczego artykuł A już znajdujący się w wersji online ma ograniczoną liczbę czytelników? Dlaczego, żeby go przeczytać, trzeba albo być studentem, albo mieć wykupioną płatną subskrypcję? Skoro już musi być płatny - dlaczego nie mogę sobie kupić za drobną kwotę tylko jednego artykułu?
Wielokrotnie ostatniej nocy docierałam do ściany z napisem "nieupoważnionym wstęp wzbroniony". Bardzo mnie to zdenerwowało. Ograniczanie dostępu do wiedzy to zbrodnia.
Dlaczego utrudniony? Nie jestem studentką. Nie jestem pracownicą naukową. Nie mam nadmiaru gotówki. Jednym słowem - nie mam dostępu do treści wielu artykułów. Mogę sobie co najwyżej przeczytać tytuł, autora i krótki opis. Mogę też przeczytać prace tych, którzy mają dostęp, przeczytali i przekazują dalej. Piąta woda po kisielu jednym słowem.
Doprawdy nie wiem, skąd ta elitarność dostępu do publikacji naukowych. Owszem, kiedy publikacje te były wydawane wyłącznie na papierze, ograniczony dostęp szerokiej publiczności był zrozumiały. Ale teraz? Dlaczego artykuł A już znajdujący się w wersji online ma ograniczoną liczbę czytelników? Dlaczego, żeby go przeczytać, trzeba albo być studentem, albo mieć wykupioną płatną subskrypcję? Skoro już musi być płatny - dlaczego nie mogę sobie kupić za drobną kwotę tylko jednego artykułu?
Wielokrotnie ostatniej nocy docierałam do ściany z napisem "nieupoważnionym wstęp wzbroniony". Bardzo mnie to zdenerwowało. Ograniczanie dostępu do wiedzy to zbrodnia.
20 komentarzy:
By ci, co mają, mieli, a ci co nie, siedzieli cicho tam, gdzie ich miejsce. Ograniczanie (póki nie zapłacisz) to jedna z technik. Inna to wyrażanie się brzydko o niezależnych od Akademii instytutach (jak ten z Santa Fe), pitolenie o wyższości moralnej i naukowej listy filadelfijskiej, zrażanie do wydawnictw elektronicznych, itp.
Mam dostęp do tych pism z JSTOR, które abonuję. Przez Instytut dojdę do paru innych. Z mojej dziedziny.
W regligii już wymyślili Lutera, w nauce powoli to idzie.
A ja byłam studentką i żeby napisać pracę magisterską musiałam kupić testy psychologiczne od Pracowni Testów Psychologicznych Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Dodam, że nie chodziło o jakiś fizycznie istniejący zestaw do robienia testów, który mogłabym wykorzystywać także później (jak np. test Wechslera), ale o wykupienie arkuszy odpowiedzi dla każdej mojej osoby badanej. I zapłacić trzeba było z własnej kieszeni oczywiście, Uniwersytet nie finansuje takich rzeczy swoim studentom. Skończyło się na skonstruowaniu własnej metody badawczej.
To by było na tyle, jeśli chodzi o równy dostęp do nauki.
Spóźniony refleks. Gdybym wcześniej przypomniał sobie tę uwagę mojego mądrego przyjaciela, nic więcej nie potrzebowałbym pisać: informacja nie jest atrybutem lecz źródłem władzy.
testy psychologiczne, podobnie jak inne testy/kwestionariusze podlegają prawom autorskim.
prace naukowe równiez.
internet wyzwolił cześc informacji naukowej, ale rozumiem autorów - napisali cos z pewnością ku chwale ludzkości, ale takze po to, by ich rodziny miały co jeść.
niektóre biblioteki online są ogolnodostępne (np Cochrane),wiele stosuje darmowy abonament, niektore są odplatne, w niektórych mozna zaplacic za pojedynczy artykuł (jak no w Lancecie - jest opcja 'pay per view').
Ktoś pracuje na to, żeby te artykuły udostępniać w wersji elektronicznej. I tym ludziom rzeba jakoś płacić. Z reklam takie incjatywy niestety szans utrzymać się nie mają. Ale zgadzam się, że artykuły powinny być dostępne pojedynczo za opłatą - dla każdego.
Forma, ja przyznam, że nie mam pojęcia jak wygląda obieg pieniędzy w świecie naukowym niesponsorowanym przez przemysł.
Jaki wpływ ma moje płacenie lub nie za możliwość przeczytania artykułu w fachowym piśmie na dochód osoby, która go napisała?
Zresztą - ja nawet nie tyle domagam się dostępu całkiem bezpłatnego, co taniego dostępu do pojedynczych publikacji. A zresztą, czemu nie? W koncu jak czasopismo trafi do biblioteki, to jest w tejze bibliotece dostepne za darmo? To czemu nie moze byc w bibliotece online za darmo?
Albo - odkrycia i prace nowe, niech sobie będą płatne. Trochę starsze - darmowe.
Nie mam tego wszystkiego przemyślanego, nie wiem, jak to działa. Wiem jedynie, że jak chcę coś przeczytać i nie mogę, to mnie to okrponie, ale to okropnie denerwuje.
Forma, Cochrane to chyba nie dla kazdego jest dostepna. Zajrzalam tam i na pierwszej stronie jest petycja do UE wlasnie w sprawie darmowego dostepu.
http://cochrane.epetitions.net/
Andsol - wybacz niewiedzę - co to jest lista filadelfijska?
Ostatnio chciałem pogrzebac w archiwum gazety... ale takie mają ceny, że ja dziękuję.
Vierablu,
niektóre czasopisma tak mają, że starsze artykuły są za darmo, w innych autorzy mogą dopłacić za "open access", a poza tym pojawiają się takie inicjatywy jak http://plos.org czy gazetki z cyklu bmc. niektore czasopisma plos zreszta chyba juz mają zliczany indeks cytowan i jest on calkiem niezły. wydaje mi się, że fundujacy badania naukowe Wellcome Trust życzy sobie, żeby publikacje je opisujące były open access. kiedys o tym u siebie pisałam
Rzecze formaprzetrwalnikowa: ale rozumiem autorów - napisali cos z pewnością ku chwale ludzkości, ale takze po to, by ich rodziny miały co jeść. Autorzy tzw. artykułów naukowych? System uważa, że są hojnie wynagrodzeni przez swoje instytucje i dochodzi nawet do wymagania (znam parę przypadków japońskich wydawnictw), by autor dopłacił za druk. To c.d. dawnych dobrych nastawień, że nauką zajmują się gentlemeni. A gentleman nie rozmawia o pieniądzach.
Już przed wielu laty Stephen Jay Gould przypominał, że wydawnictwa naukowe to zaledwie oddziały gigantów komercjalnych typu Coca-Cola. Powiązania szacownych firm od edycji z bezwzględnymi CEO od butów czy lekarstw nie są szczególnie nagłaśniane, ale wymiar szaleństwa finansowego można ocenić biorąc pod rozwagę, że (w naukach ścisłych) produkt jest dostarczany w formie prawie gotowej (TeX/LaTeX, 0 kosztów własnych), tysiące bibliotek prenumerują ciągłe wydawnictwa, a cena nieodmiennie stoi od kilkuset do tysiąca dolarów rocznie. A nadbitki kilkanaście do kilkudziesięciu. Czysty rozbój. Walka o uwolnienie nauki z pazurów tych mafii zadecyduje o kształcie demokracji wieku XXI. Wiem, że wygląda to na wymądrzanie się bezimiennego andsola, ale on jedynie powtarza, co najwięksi specjaliści ze styku Internetu i nauki od lat trąbią.
Jeśli chodzi o fizykę, to często artykuły, które są w płatnych czasopismach można znaleźć za darmona stronach ich autorów. Jest też arxiv.org - baza darmowych preprintów.
"Jaki wpływ ma moje płacenie lub nie za możliwość przeczytania artykułu w fachowym piśmie na dochód osoby, która go napisała?"
W fizyce zwykle żaden. Do publikowania w wielu pismach trzeba jeszcze dopłacić.
Trilastin iѕ in fact reсοgnіzеԁ
to еnable get rid of theѕe maгκs whіch are caused bу body dеveloping and
pregnancy.
Also ѵiѕit mу ωeb pаge Prnewswire.Com
Even though females аrе the ones most normally impaсted by
stretch marks, males arе afflicted with them aѕ well.
Here is my wеbpage :: Source
Nonethеlеѕs, it сan be a better
way tο try to quіt than by employing othег lozengеs
or patchеs.
Vіsit my web page: v2 cig coupon code
Hatе stretch marks?
Mу web site :: http://www.prnewswire.com/news-releases/trilastin-review-and-latest-coupon-code-savings-released-at-awesomealldaycom-190256601.html
Heavy ѕmokeгs these days discovеr quitting vеrу tricky.
My web-sitе; occupyedmonton.org
It nearly defeats the intent of acquiring online. This can
then quickly convert out an erroneous code seems on your dashboard.
Here is my webpage ... http://articles-database.info
Here is a huge impact on game designing. The vendor did fairly a great variety bike race hack of goals to reach.
It bike race hack is seen in the mobile website, where neither evil nor death
exist, in particular is worth, then you definitely tend to be fun enough to make the call, and
the app in purchase.
Also visit my weblog - bike race cheats blogspot
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
Prześlij komentarz