Od niedawna walczę ze skutkami zjawiska zwanego Heathrow Injection. Skutki same niestety nie chciały się usunąć, pomimo usilnego namawiania, łagodnej perswazji i tajemniczych zaklęć.
Zjawisko polega na tym, że osoby zamierzające zostać w Wielkiej Brytanii na dłużej są wyłapywane przez pracowników lotniska, wstrzykujących im środek powodujący gwałtowny przyrost tłuszczu, z gatunku tych trudno usuwalnych.
Wychodząc z założenia, że dobre teoretyczne przygotowanie zwiększa prawdopodobieństwo sukcesu przedsięwzięcia, przejrzałam dane dotyczące tego co mieszkańcy Wysp jedli wtedy, kiedy byli szczupli, a co jedzą teraz, kiedy są nieszczupli. A nuż to wcale nie Heathrow Injection, a zwykłe objadanie się powoduje te niepożądane efekty? Wyniki moich poszukiwań okazały się dość zaskakujące. Otóż szczupli Brytyjczycy z lat 70-tych jedli więcej niż pulchni mieszkańcy Wysp z początku dwudziestego pierwszego tysiąclecia. Więcej wszystkiego, z wyjątkiem warzyw, owoców oraz napojów gazowanych. No cóż, skoro to nie jedzenie to chyba jest coś na rzeczy z tą lotniskową chorobą?
Moje drogie, jeżeli wybieracie się do Londynu, unikajcie Heathrow jak ognia. A jeżeli już musicie przekraczać granicę właśnie tam, lepiej podróżujcie bez bagażu. Dwie awarie sytemu bagażowego miesięcznie to chyba wystarczające ostrzeżenie? Nie? To dorzucę 1/3 spóźnionych samolotów oraz 26 zgubionych toreb na 1000 podróżnych (jakieś 6 na samolot?).
środa, 20 lutego 2008
Heathrow Injection
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
rubbish! omijanie Hethrow nic nie da!
ja wylądowałam na lotnisku w newcastle i pierwsze lądowanie na Heathrow miałam dopeiro w grudniu 2006, kiedy to już miałam an swoim koncie - nei wiadomo skąd - dodatkowe 3-4 kg.
nigdy nie miałam tyle ruchu co tutaj (regularny basen, siłownia, chodzenie pieszo, rower... you name it), nie zmieniłam przyzwyczajen dietowych a i tak przytyłam.
i co gorsza, nei mogę schudnąć :(
ps. zapomniałam dodac, ze znam to zjawisko pod nazwą Heathrow Fat Injection Syndrom oraz z dodatkową informacją,z e podobno przeprowadzono badania sporej grupy kobiet imigrujacych do UK: oakzało sie, ze mimo tego, ze nie zmieniły przyzwyczajen dietowych ani ilosci 'zazywanego' ruchu, przytyły.
musze poszperać, czy to prawda z tymi badaniami
Znalazlam bloga, na ktorym pewna kobieta opisuje swoje zmagania z tluszczem (choc moze raczej glownie opisuje, co je) i na ktorym pisze ona tak: "Heathrow Injection, says my endocrinologist, is a metabolic response to climate."
ja podejrzwam,z e moze to meic cos wspolnego z tym, ze tutaj tak samo wyglądajace produkty mają inną ilsoc kalorii, np czekolada, która jest słodsza niz w polsce; bułki - są tłustsze. a druga kwestia to to,ze porcje są większe. człowiek ma zakodowane,z e mozna zjeść jedną bulkę i zjada... 2 razy tyle kalorii.
Prześlij komentarz