poniedziałek, 18 lutego 2008

Sheela na Gig

W sobotę wybrałam się do mojej ulubionej brytyjskiej instytucji, a mianowicie do charity shop (sklepu z używanymi rzeczami - nie tylko ciuchami! - prowadzonego przez jedną z licznych organizacji charytatywnych). Idea sklepów z przedmiotami, które jednym są zupełnie niepotrzebne a innym bardzo mogą się przydać podoba mi się i często do nich zaglądam. Zwykle kupuję w nich książki dwojakiego rodzaju - te 'jednorazowego użytku', a więc powieści, oraz te powiedzmy popularno-naukowe, z których interesuje mnie może 5 stron i w związku z tym nie jestem przygotowana na wysupłanie na nie z ziejących pustką czeluści mojego portfela więcej niż funta. Tym razem zakupiłam A Little Book Of Gargoyles Mike'a Hardinga.

Jako że zbieram zdjęcia (to znaczy robię zdjęcia) gargulcom w nadziei na zrobienie kiedyś Galerii Gargulców, zajrzałam do książki z zainteresowaniem. Tym większym, że trafiłam na stronę zatytułowaną Sheela na Gigs. O Sheelach nigdy wcześniej nie słyszałam, obrazek był więc dość szokujący - była na nim wykuta w kamieniu uśmiechnięta, rozkraczona postać kobieca prezentująca wszem i wobec swój srom.

Sheele znajdujące się na Wyspach Brytyjskich (45 w Wielkiej Brytanii, 101 w Irlandii) są w (na) budowlach (głównie kościołach) pochodzenia normańskiego i mają około 800 lat. Ich znaczenie i szczegóły pochodzenia są nieznane. Niektórzy uważają, że są one elementem pogańskich wierzeń, który przedostał się do chrześcijańskich świątyń. Dlaczego pogańskich? Jak napisano na świetnej stronie poświęconej Sheela-na-Gig takie wytłumaczenie pochodzi prawdopodobnie z poglądu, że "nic, co jest tak wulgarne nie może być chrześcijańskie". Feministki twierdzą za Gimbutas, że jest to przykład Bogini. Jeszcze inni widzą w Sheelach symbol płodności, jeszcze inni romańskie ostrzeżenie przed rozpustą i pożądaniem a jeszcze inni sugerują, że figurki miały odstraszać diabła.

Jak było naprawdę - nie wiadomo. Jak kogoś temat zainteresował, to naprawdę polecam strony www.sheelanagig.org. Jest tam chyba wszystko, łącznie z odnośnikami do dalszych lektur, już papierowych. Wszystko to jednak po angielsku. Po polsku mogę odesłać chyba jedynie do artykułu Anny Kohli na temat bogiń.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Viera, normalnie jestem wniebowzięty :-) Chyba czytasz w moich myślach :-) Właśnie pracuję nad drugą częścią "Pasji według Angela" :-) a tam jest o Sheilach również :-). Wiele z nich zostało zniszczonych w czasach Cromwella. Na marginesie są fascynujące. Pozdrawiam

vierablu pisze...

No i jak idzie praca? Tłumaczenie to moim zdaniem ciężka harówa. Ja zdecydowanie nie mam do tego talentu (łatwiej mi przychodzi czytanie w myślach :), choć znam osoby, którym to sprawia przyjemność. Ba, nawet z tego żyją!

A Sheelom na pewno poświęcę więcej uwagi.