niedziela, 10 lutego 2008

Rok Szczura

Dziś w chińskiej dzielnicy obchodzono Rok Szczura, który rozpoczął się w czwartek. Obchody polegały na przejściu parady przez Chinatown, puszczaniu fajerwerków na Leicester Square oraz występach chińskich artystów na Trafalgar Square. Planowałam zobaczyć wszystko. Plany zostały właściwie zrealizowane, ale...

Jak turyści i mieszkańcy miasta usiłują zwabieni atrakcją zmieścić się na czterech ulicach na krzyż, to ci, co przyszli później (czytaj: ja) mają szanse na obejrzenie jedynie czubków niesionych przez uczestników parady dekoracji oraz lampiony przewieszone nad ulicami:

Fajerwerki puszczane w jasny, słoneczny dzień, są powiedziałabym mało widoczne. Może to zresztą mało ważne, chińskie i tak mają za główne zadanie narobić dużo huku i dymu. Poniżej tłumy z napięciem wpatrujące się w szare kłęby.

Widzom na Trafalgar Square słońce świeciło prosto w oczy. Z trudem udało mi się coś wydobyć ze zdjęcia a i nie zostałam tam zbyt długo, bo mrużenie oczu nie jest zbyt komfortowe.

Najważniejsze, że policja stanęła na wysokości zadania i włożyła sporo wysiłku w dekorację swoich wozów:

5 komentarzy:

Unknown pisze...

http://www.ratical.org/ratical/YearOfTheRatZ.gif

Anonimowy pisze...

wyjatkowo - sporo osob o tym wydarzeniu pamietalo, okazuje sie bowiem, ze wielu sposrod moich znajomych, zyje wg tego systemu wartosci... z tego powodu dla mnie to tez byl wazny dzien.

vierablu pisze...

Jah - dzieki. Szukalam jakies ladnego obrazka ze Szczurem i jego cechami wg chinskiego kalendarza, ale nie znalazlam nic ladnego. A Ty tak!

Pajeczaki - masz znajomych wsrod Chinczykow? Londyn jest niesamowity, prawda? Wszystkie kultury swiata w zasiegu reki...

Anonimowy pisze...

vierablu> nie sa chinczykami, ale poniewaz sa buddystami to jakos to ich obchodzi...
Londyn jest miastem, w ktorym jest wszystko :)) mam tam znajomych, do ktorych tesknie...
Warszawia jest bardziej schowana, przyczajona... chyba nikomu by nie przyszlo do glowy swietowac na ulicy, co to za jakis dziwny kalendarz? ;) podobne odczucia mialam odnosnie karnawalu w Mediolanie, opisanego przez latajaca_pyze... jesli swietujemy to w domach, klubach. jeszcze troche musi sie zmienic, musimy nauczyc sie cieszyc :)

vierablu pisze...

Ja wiem... chyba umiemy sie cieszyc, ale raczej w domach, w malych gronach. Czy to gorzej? Na pewno taniej :)