wtorek, 8 lipca 2008

Kobieta może, ale

Od kilku dni krew się we mnie burzy, a to za sprawą kobiet - biskupów. Niby wewnętrzne sprawy kościoła anglikańskiego mnie nie dotyczą, nie jest jednak przyjemnie gdy słyszy wypowiadane otwarcie i bez cienia wstydu: "kobiety zatrudnimy, ale dyrektorami nie zostaną, po naszym trupie".

Ech... za dwa tygodnie zaczynam pracę w zespole, w którym kobiety stanowią jakieś 10%. Jakby tego było mało, wszyscy są w tym samym kolorze. W Londynie! Ciekawa jestem, jakie to specjalne środki musiały zostać podjęte w celu osiągnięcia tej bladej jednolitości (to nie jest żadna zaszłość, większość została zatrudniona w ostatnich 12 miesiącach). Tak, rzecz jasna, potrafią tylko spółki skarbu państwa, których strony internetowe są pełne równych praw i linek do ustaw poświęconych dyskryminacji, równym płacom itp. Krowa, która dużo ryczy...

4 komentarze:

stefantrim pisze...

Witam i serdecznie życzę powodzenia na nowym etapie.
Moja wnuczka idzie dziś na wywiad o pracę w firmie, gdzie dyrektorem jest kobieta. Z tym męskim szowinizmem różnie bywa w Anglii.Zależy dużo od typu pracy. Są enklawy gdzie kobiety-żeglarki nie są mile widziane. :-)

andsol pisze...

Pamiętasz? Tom Lehrer - National Brotherhood Week: "be nice to people who are inferior to you"... No więc ciągle jesteśmy mili dla gejów, kobiet a nawet dla czarnych.

Anonimowy pisze...

I jak nowa praca? Chyba nie zostawia ci czasu na blogowanie. a szkoda.

GabK pisze...

Kochana! Ja pracuje w Oxfordshire, w firmie marketingowej, a i tak szefem jest facet, chodzimy raczej w spodniach, bo za spodniczkami koledzy sie rozpraszaja, a jako blondynka farbowana jakos szybciej i pewniej moge sprawy zalatwiac:/ Komentuje ten starszy post, bo akurat wczoraj mialam sytuacje, w ktorej glupio sie poczulam z tego powodu, ale to na polskim blogu opisze, nie bede tu ludzi zameczac, pozdr!