piątek, 4 grudnia 2009

Sala operacyjna 2

To jest suplement do notki Sala operacyjna, z czerwca tego roku. W czerwcu zrobiłam zdjęcie sali, dziś zdjęcie wejścia głównego. Ładna czaszka, prawda? A i kratka wentylacyjna wydaje się być we właściwym miejscu...


Posted by Picasa

środa, 2 grudnia 2009

Pod mostem

Każdemu, kto spędził w Londynie choćby chwilę znany jest zapewne London Bridge - gigantyczny węzeł kolejowy (również stacja metra). Tym, którzy miejsca nie znają wyjaśniam, że ten węzeł kolejowy znajduje się na wysokości mniej więcej trzeciego- czwartego piętra, licząc od poziomu chodnika. Liczne linie kolejowe krzyżujące się na dworcu tworzą coś w rodzaju dachu, pod którym toczy się bujne życie.

Niełatwo na to bujne życie trafić. Pamiętam, jak kiedyś wysiadłam na stacji metra London Bridge w celu przejścia się po okolicy, w której jeszcze nie byłam. Niestety, instynkt mnie zawiódł, skręciłam nie tam gdzie trzeba, powłóczyłam się po nietrakcyjnych ulicach i wróciłam do domu. Całe szczęście znalazłam się tamtej okolicy ponownie, na badaniach w pobliskim szpitalu (Guy's). Miałam trochę czasu pomiędzy pierwszą a drugą częścią badania i wybrałam się na spacer. Tym razem skręciłam tam gdzie trzeba i znalazłam się w miejscu bajecznym - na Borough's Market, wspaniałym targu, na którym można kupić wszystkie smakołyki z różnych zakątków Europy i nie tylko. Od tamtej pory już tylko tam kupuję oliwę i ocet balsamiczny. To tam pójdę kiedyś na ostrygi. Targ pod mostem. Trochę wygląda 'podmostowo' - bary i puby wcale nie wyglądają na odnawiane, główna hala targowa nieco rdzewieje (od paru tygodni jest w remoncie), nad głową huczą pociągi. Ale co za klimat!
Przy okazji innej wizyty w tymże samym szpitalu odwiedziłam okoliczne muzeum-salę operacyjną. Warto tam zajrzeć, trochę jest tam jak u czarownicy - oprócz wspomnianej sali operacyjnej jest jeszcze sala z ziołami i różnymi tajemniczymi instrumentami, a wszystko na strychu kościoła, na który prowadzą strome schody i dość nietypowo umieszczone drzwi. Nic dziwnego, że długo tam nikt nie zaglądał.
Kolejna szpitalna wizyta i kolejne odkrycie. Ponad rok temu pisałam o Gąskach biskupa Winchester. Tym razem trafiłam na szczątki siedziby rzeczonego biskupa:

Ładna rozeta, prawda? Po prawej palimpsest muru.

A poniżej brama (współczesna) byłego cmentarza. Za bramą kawałek zarośnietej ziemi niczyjej i plac będący czasem poarkingiem, czasem składem materiałów budowlanych dla pobliskich budów i remontów.


A to przecież nie wszystkie tajemnice London Bridge, kiedyś dzielnicy zakazanych gdzie indziej pubów, prostutucji i rozrywki. Gdzieś te ludyczne klimaty parują z murów.