wtorek, 8 lipca 2008

Kobieta może, ale

Od kilku dni krew się we mnie burzy, a to za sprawą kobiet - biskupów. Niby wewnętrzne sprawy kościoła anglikańskiego mnie nie dotyczą, nie jest jednak przyjemnie gdy słyszy wypowiadane otwarcie i bez cienia wstydu: "kobiety zatrudnimy, ale dyrektorami nie zostaną, po naszym trupie".

Ech... za dwa tygodnie zaczynam pracę w zespole, w którym kobiety stanowią jakieś 10%. Jakby tego było mało, wszyscy są w tym samym kolorze. W Londynie! Ciekawa jestem, jakie to specjalne środki musiały zostać podjęte w celu osiągnięcia tej bladej jednolitości (to nie jest żadna zaszłość, większość została zatrudniona w ostatnich 12 miesiącach). Tak, rzecz jasna, potrafią tylko spółki skarbu państwa, których strony internetowe są pełne równych praw i linek do ustaw poświęconych dyskryminacji, równym płacom itp. Krowa, która dużo ryczy...

poniedziałek, 7 lipca 2008

Vierablu Ltd

Mój blog zaniedbany jest i porasta pajęczynami. Vierablu zajęta jest sprawami zawodowymi, a mianowicie przestawianiem się z bycia pracownicą najemną na bycie samej sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Jak dotąd przestawianie odbywa się jedynie mentalnie - całe przedsięwzięcie jest dyskutowane, szczegóły dopracowywane itp. - ale ten mentalny proces jest niezwykle absorbujący. I wymagający sporo czytania, z Polski wyniosłam bowiem zasadę 'zanim coś zrobisz, przeczytaj ustawę'. Zasadę tutaj chyba mało przydatną, ale czym skorupka za młodu nasiąkła...

Firma, w której pracuję ulega stopniowej anihilacji i w związku z bardzo niepewną przyszłością zaproponowała mi przejście na kontrakt. Oznacza to zwiększenie dochodów, ale też zaledwie kilkumiesięczną pewność zatrudnienia. Ja co prawda nie bardzo rozumiem termin 'pewność zatrudnienia' bo przecież mój okres wypowiedzenia to tylko 4 tygodnie. Mój szef mi usiłował wytłumaczyć, że cztery tygodnie czeterema tygodniami, ale przecież nie może mnie zwolnić bez powodu. Zanik mojego obecnego stanowiska do powodów zaliczony być nie może, bo brak możliwości zapewnienia pracownikowi pracy jest problemem firmy a nie pracownika. Dziwni jacyś ci Brytyjczycy. Przez lata w Polsce słyszałam, że kapitalizm jest bezwględny, a tu właściciel firmy narusza własne osobiste oszczędności, żeby mi wypłacić pensję, ale mnie nie zwolni! Zwolnię się więc dobrowolnie. Firmę potrzebną do pracowania na kontraktach założę, jak tylko wymyślę nazwę. Wszelkie formalności związane z założeniem swojego biznesu zajmują ponoć jeden dzień, mam więc jeszcze kilka tygodni do namysłu.